Dopiero w
pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia rozpoczęliśmy nasz klubowy, kolejny, czwarty
już sezon narciarski „Szukamy śniegu –
powitanie zimy". Była to świąteczna wycieczka narciarska. Do wyboru mieliśmy
albo Pradziada albo Paprsek. Po porannej
analizie kamerek internetowych, zdecydowaliśmy się pojechać na Paprska.
Pradziad tego poranka cały był skąpany we mgle a na Paprsku o dziwo świeciło słońce. To był jeden
z argumentów, który przemawiał za wyborem Paprska. Kolejnym argumentem była informacja internetowa zapraszająca turystów do odwiedzenia
schroniska, które po wigilijnej przerwie zostało ponownie otwarte. Pierwsze w tym sezonie kroki na biegówkach
zrobiliśmy gdzieś w połowie stoku z Velkeho Verbna do Paprska. Chwilę
później mijający nas czeski biegacz
przekazał nam informację, którą przyjęliśmy z lekkim niedowierzaniem.
Zadowolony Czech powiedział nam, że na trasy biegowe wyruszył ratrak. Więc czym
prędzej, pobiegliśmy za nim na górę. Rzeczywiście od schroniska w kierunku
Palasa prowadziły świeżo zrobione tory. W niecałe 3 godziny obiegliśmy trasę
założoną przez ratrak i ponownie znaleźliśmy się przy schronisku. Tradycyjnie
wstąpiliśmy na Seraka i knedliki z borówkami. W schronisku spotkaliśmy wesołą
grupę, czeskich narciarzy retro, którzy również tego dnia po raz pierwszy w tym
sezonie wybrali się na narty.