Decyzja o wyjeździe na zawody
PŚ do Zakopanego zapadła niespodziewanie. Jedziemy na Małysza !!! - tak jak
dawniej wyrwało się Eli i tak zostało i tak będzie zawsze. Na Małysza i koniec!
Było naprawdę mało czasu na załatwienie noclegów, biletów oraz akredytacji
dziennikarskich. O ile pierwsze dwie sprawy udało się nam załatwić
bezproblemowo, tylko dzięki pomocy Halinki Olejniczak z
Kościeliska, to „przepychanki" z akredytacjami trwały do
ostatniego dnia.
W piątek Zakopane
przywitało nas 16 stopniowym mrozem i zwycięstwem Kamila
Stocha w kwalifikacjach. Dopiero wieczorem, już po kolacji
dotarliśmy na nocleg do Kościeliska. Następnego dnia rano dla Katarzyny
nie było innej opcji jak tylko przejechanie słynnych tras biegowych na
Kościelisku. Już o 8.30 kiedy tylko została otwarta wypożyczalnia biegówek
- byliśmy pierwszymi klientami Daniela
Gąsienicy właściciela wypożyczalni. Potem szybko na trasy. Słońce
oświetlało pobliski Giewont a na trasy przybywało coraz więcej biegaczy wśród
których wypatrzyliśmy Józka Łuszczka – mistrza świata z Lahti.
Pan Józek z grupką miejscowych dzieci pokonywał jedną z biegowych pętli.
Zrobiliśmy kilka zdjęć oraz mieliśmy okazję na chwilę rozmowy.
A propos tras - zobaczyłem
tu jedno. A właściwie nie zobaczyłem żadnego ich oznakowania oraz tablic
informacyjnych, ale zobaczyłem za to dziesiątki biegaczy. U nas w
Głuchołazach jest na odwrót. Na oznakowanie i promocję tras – widm wydano
70 tysięcy. Widocznie to za mało bo jakoś nie widać tłumów narciarzy
zachęcanych drogą reklamą do korzystania z wątpliwych uroków
Głuchołaskiego bubla biegowego.
Po biegówkach przyszedł czas na skoki. O 14.45 na Wielkiej Krokwi rozpoczynała się seria próbna skoków poprzedzająca konkurs drużynowy. Trybuny zapełniały się szczelnie na biało- czerwono . W Zakopanem nie ma innej opcji, żadne inne barwy nie przebiją naszych wspaniałych kibiców tworzących na skoczni biało - czerwony, magiczny sportowy spektakl. W takich warunkach nawet niepomyślne wskazania wiatromierzy nie przeszkadzają zawodnikom skakać dalej niż zwykle. Najlepszą drużyną zostali młodzi, faworyzowani Norwegowie. Polacy wygrali walkę o najniższe miejsce na podium z Niemcami, którzy w swoim składzie nie mieli Severina Freuda. Na skoczni można było zauważyć wielu byłych skoczków, gwiazd najwyższego formatu przybyłych tu do Zakopanego. Adam Małysz, Thomas Morgenstern, Andreas Goldberger, Dieter Thoma czy Georg Spath – to wielokrotni medaliści olimpijscy, medaliści mistrzostw świata, zdobywcy pucharów świata, zwycięzcy Turniejów Czterech Skoczni, zwycięzcy Letnich Zawodów GP i posiadacze wielu rekordów skoczni. Wieczorem czekała nas jeszcze jedna potyczka z Norwegami tym razem w piłkę ręczną na odbywających się w Krakowie Mistrzostwach Europy. Niestety też przegrana.
Następnego dnia rano jeszcze przed biegówkami szybki wypad do zakopiańskiego COS-u na spotkanie z Thomasem Morgensternem promującym swoją książkę. Później już tylko kąpiel, kawa i powrót na skoki. Temperatura już nie dawała się tak mocno we znaki. Było już tylko 2 stopnie poniżej zera ale na widowni bez zmian, dalej gorąco jak przy wczorajszym mrozie. Konkurs indywidualny wygrał rekordzista skoczni im. Adama Małysza w Wiśle sympatyczny Stefan Kraft. Niedzielne zawody oglądał i owacyjnie dopingował skoczków Prezydent RP Andrzej Duda wraz z małżonką. Na stojąco przeżywał każdy skok reprezentanta Polski. Później dekorował zwycięzcę zakopiańskiego konkursu. Mieliśmy niebywałą okazję zrobić sesję zdjęciową prezydenckiej parze przy hotelu do którego przyjechali dorożką po skokach. Akurat w tym miejscu zaparkowany był nasz samochód. Wyboru parkingu dokonał „nieprzypadkowo” kolega Andrzej i jak zapewniał nas - o prezydencie nic wcześniej nie wiedział ?
Galeria:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz